środa, 28 maja 2014

Rozdzial XVII

ALEX’S POV

- Ja dzisiaj spie sama, nie ważne czy na podłodze, spie sama – westchnelam cicho i usiadłam na krześle w kuchni.
- Alex, nie wygłupiaj się. Spisz dzisiaj w moim pokoju. Ja się przespie na kanapie – Michael usmiechnal się delikatnie i spojrzał na mnie speszony.
- Mike, to naprawdę kochane, ale jednak zostane przy kanapie – usmeichnelam się delikatnie i wstałam po czym podeszłam do kanapy i polozylam się na niej.
Wzielam jakiś koc który lezal z boku kanapy i okryłam się nim.
- Na pewno nie chcesz spac u mnie? – Mike spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Na pewno Mikey. Dobranoc – usmiechnelam się do niego i zamknelam oczy.
- Dobranoc – westchnal zrezygnowany a ja zamknelam oczy i odplynelam do krainy snu.

LUKE’S POV

Poszedlem spac, po paru godzinach, obudziłem się i usiadłem na lozku.
Dobra, ludzie maja racje, musze jednak isc do toalety.
Ehh, takie zycie.
Chyba.
Wstalem i najciszej jak moglem, zszedłem na dol i spojrzałem odruchowo na kanape na której spala dziewczyna.
Wygladala tak spokojnie.
Poszedlem do toalety, zalatwilem to co musialem i spojrzałem na siebie w lustrze.
- Co ci wszyscy ludzie w tobie widza? – zapytałem sam siebie i westchnąłem.
- Widza przystojnego chłopaka z ogromnym talentem.
Uslyszalem glos dziewczyny i spojrzałem na jej postac stojaca w drzwiach.
- Dlaczego nie spisz? – westchnąłem cicho i spojrzałem na jej wpol nagie ciało owinięte tylko moja koszula..
Chwila, skad ona miała moja koszule?
Moja ulubiona koszule?
O Jezus, byłem w samych bokserkach.
Stalismy tak naprzeciwko siebie w samej bieliźnie, co się dzieje?
- Przyswieciles mi zarowka w oczy. Nie zamknales drzwi do końca i jeden promyczek mignal mi po oku – zasmiala się cicho.
- Przepraszam – podrapałem się po glowie.
- Nic się nie stało. Na tej kanapie i tak nie da się spac – westchnela glosno i wyszla z łazienki.
Poszedlem za nia az do kuchni.
- Nadal możesz spac z Mike’m – westchnąłem cicho i usmiechnalem się delikatnie.
No co? Nie patrz tak na mnie.
Chce, żeby była szczesliwa, ze mna lub beze mnie.
- Wlasnie się zastanawiam, ale co powiedzą chłopaki? Znowu będzie zle – westchnela cicho i spojrzała na mnie ze lzami w oczach.
- Ej, mala, nie placz –szepnalem i przytuliłem ja mocno.
Poczulem jej cieple lzy na swoim ramieniu.
Cmoknalem ja w glowe i przytuliłem ja mocno, nie chciałem jej już nigdy puscic.
- L.. Luke ja nie chce wybierac. To.. To jest za duza presja dla mnie – rozplakala się już na dobre.
- Masz dużo czasu do namysłu. Nikt na ciebie nie napiera. Nie placz już – cmoknalem ja w czolo i usmiechnalem się pocieszająco.
Dziewczyna nie przestawala szlochac ani na chwile wiec spojrzałem na nia.
- Chcesz jeszcze dzisiaj ze mna spac? – usmiechnalem się delikatnie i zgarnalem jej wlosy z czola.
Pokiwala glowa i wtuliła się we mnie mocniej.
Wzialem ja na rece i wyszedłem z nia na gore.
Polozylem ja na lozku, sam klapnalem obok i przytuliłem ja od tylu.
- Jestes dla mnie wszystkim – cmoknalem ja w tyl szyi i zamknąłem oczy.
Dziewczyna odetchnela cicho i zamknela oczy.
Pociagnela nosem i po chwili jej oddech spowolnil a ona zasnela.
Wygladala tak bezbronnie.
Jak Ksiezniczka.
Ksiezniczka która czeka na swojego bohatera.
Na swojego wybawcę.
Spojrzalem na nia ostatni raz dzisiaj i zamknąłem oczy.

***

Promienie słoneczne przebily się przez zaslony do moich oczu.
Otworzylem je, co nie było za dobrym pomysłem, bo od razu musialem je zmruzyc, ponieważ swiatlo razilo zbyt mocno.
Rozejrzalem się delikatnie i zauwazylem, ze dziewczyna zniknela z moich objec.
Wstalem powoli, ubrałem swoje ulubione czarne rurki i szara koszulke po czym zbiegłem na dol.
Dziewczyna siedziała i rozmawiala z Calum’em smiejac się delikatnie z jego madrych i elokwentnych zartow które dla zwykłych ludzi sa po prostu nudne.
Ale ona nie była zwykla.
Ona była moja wyrafinowana Ksiezniczka dla której zrobiłbym wszystko.
- Dzien Dobry Lukey – usmiechnela się do mnie po czym wstala, cmoknela mnie w policzek, podala mi talerz i nalozyla dwa omlety.
Udekorowala to truskawkami i czekolada.
- Dzien Dobry Ksiezniczko – usmiechnalem się delikatnie i usiadłem obok swojego przyjaciela.
- To wiec jak, umówieni? – Cal spojrzał na nia z uśmiechem.
Ona kiwnela delikatnie glowa i zgarnela swoje długie brazowe wlosy do tylu.
- O dziewiętnastej, tak? – spojrzała na niego z flirciarskim uśmiechem.
Calum pokiwal glowa delikatnie, usmiechnal się i wrocil do jedzenia.
Czyli, ze sa umówieni.
Presja coraz wieksza.
Nie strace jej, prawda?
Spojrzalem na schodzącego ze schodow Mike’a.
Spojrzal na nas i usmiechnal się delikatnie.
- Dzien dobry Lads. Dzien dobry Alex – usmiechnal się do niej jednym z tych jego „zniewalających” usmiechow i usiadł obok niej.
- A wiec, zaraz jedziemy do Capitol Records – usmiechnela się szeroko i podala Michael’owi talerz z jedzeniem.
Michael grzecznie podziekowal i zaczal jesc.
Alex spojrzała na mnie z uśmiechem i puscila do mnie oczko.
Zasmialem się cicho na pamięć tego co się stało wczoraj.

Moja bezbronna Ksiezniczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz