środa, 30 kwietnia 2014

Rozdzial III

Kiedy obudziłam się na drugi dzień, lezalam na lozku wtulona w blondyna a z tylu obejmowal mnie mulat.
Odetchnelam spokojnie, usmiechnelam się delikatnie i zamknelam spowrotem oczy, po czym doszedł do mnie zapach swiezej kawy, herbaty i ciastek.
Wciagnelam gleboko powietrze.
Zapach uderzyl mnie ze zdwojona sila.
Slina naciekla mi do ust, spojrzałam na słodko spiacego blondyna i mulata z tylu.
Nie będę ich jeszcze budzic – pomyslalam po chwili i zamknelam spowrotem oczy.
Po chwili zaczelo mi się przypominać co dzialo się wczoraj.

***
- Alex, spisz? – Michael szturchnal mnie w ramie.
- Tak jakby, spalam. Co się stało? – przetarłam oczy i podniosłam glowe z ramienia ktoregos z chlopakow, okazało się, ze zasnelam na Ashton’ie.
Ah, jego ramie jest tak umiesione i do tego miękkie.
Dobry sen. Zaliczony.
- Pizza przyszla, myśleliśmy, ze może jesteś glodna po tym całym uczeniu takich debili jak my –zasmial się Cal.
- E, nie przesadzajcie. Jestescie dobrymi uczniami, ale musicie więcej czasu poswiecac na nauke – usmiechnelam się delikatnie i siegnelam po butelke wody.
- Widze przyćmione oczy, jutro będzie niezły kac – Ashton zasmial się delikatnie po czym wstal i podal mi talerz z pizza.
- Ja nigdy nie miewam kaca maly – wystawiłam do niego jezyk i ugryzłam kawalek pizzy.
- Hej, tylko nie maly! Jestem większy od ciebie – zaoponowal i spojrzał na mnie poważnie.
- Wiem, ale lubie mowic do ludzi per „Maly”. To jest takie kochane –wstala i podeszla do lustra. – Czemu mi nie powiedzieliście, ze wyglądam jak strach na wróble? –zasmialam się glosno i podeszlam do Michaela, zrobilam dziwna mine po czym chwycilam go za ramiona i znowu wybuchnelam smiechem.
 Podeszlam do szafki, wzielam szczotke i zaczelam czesać sobie wlosy.
- Nie mowilismy, bo wyglądasz dobrze –zauwazyl Luke, po czym wszyscy się uśmiechnęli.
- Dobra, kto gra ze mna w butelke? –usmiechnelam się delikatnie i chwyciłam pusta butelke po winie.
- Jasne, ze ja – pierwszy wstal Michael.
- A kto inny jak nie ja? – po nim wstal Ashton.
- Nie zapomnijcie o mnie –zasmial się Calum który wstając prawie upadl na siedzącego Luke’a.
- Lukey, idziesz? – usmiechnelam sie, po czym podeszłam do niego i pociagnelam go do góry.
- No ide, ide –zasmial się delikatnie i poszedł za mna.
Usiadlam na podłodze po czym spojrzałam na chlopakow.
Nadal trzymałam butelke w reku, po czym patrzyłam jak chłopaki siadają na swoich miejscach.
Swoich? Na mojej podłodze.
Chyba bili się o te miejsca!
Polozylam butelke na podłodze, spojrzałam na chlopakow którzy zasiedli na „swoich miejscach” i pomyslalam, ze mam straszne szczęście.
- Zaczynamy? –spojrzalam na nich z lekkim uśmiechem.
Wszyscy zgodnie pokiwali glowami.
- Mogę ja zacząć? –usmiechnal się delikatnie po czym wystawil do mnie reke.
- Ojej, czekajcie! Tylko cos sprawdze – wstałam szybko i pobiegłam do swojego pokoju po telefon po czym zeszłam na dol.
6 nieodebranych polaczen i 10 wiadomosci.
Jasna cholera –pomyslalam i otworzylam spis polaczen nieodebranych.
Jade. Boze, dobra, teraz wiadomości.
„Alex, gdzie jesteś?”,
„Alex, odbierz proszę.”
„Umieram Alex. Przepraszam, ze nie powiedziałam ci tego wcześniej”..
I tym podobne.
Oparlam się o sciane i zjechałam po niej na ziemie.
Lzy nalecialy mi do oczu.
Uslyszalam szelest, tupot i tylko mój szloch.
- Ej, Alex, co się stało? – uslyszalam glos Luke’a pomiędzy moim szlochem.
- J.. Jade.. Ta Dziewczyna której miejsce zajales, ona umiera. Nie wiem jak. Nie wiem gdzie, ale gdzies tam lezy moja najlepsza przyjaciolka i umiera – krzyknelam zla na siebie, ze nie sprawdziłam telefonu wcześniej.
Dlaczego, zawsze jak jest dobrze. Jak staje się coraz lepiej, nagle cos peka i wszystko się niszczy.
- Wszystko będzie dobrze –powiedzial Luke po czym delikatnie mnie przytulil. – Obiecuje ci.
- A jeżeli nie? Jestes gotowy na to, ze Cie znienawidzę? – spojrzałam w jego spokojne oczy.
- Jeżeli mnie znienawidzisz, ja i tak tu będę – zasmial się cicho i krotko, jakby chciał mnie rozsmieszyc, ale mu się nie udało i zrezygnowal.
Spojrzalam po chłopakach.
- Teraz to już na pewno wyglądam zle – zasmialam się delikatnie i spojrzałam na niego.
- Wygladasz swietnie. Chodz – teraz odezwal się Ashton, wyciagajac reke w moja strone.
Wstalam, chwyciłam jego reke i stanelam przed lustrem.
- Nie ma to jak wodoodporny makijaż – zasmialam się delikatnie i przejechałam reka po mokrym policzku. – Dziekuje chłopaki, ze jesteście tutaj ze mna. Naprawdę, pomagacie mi jak nikt inny.
- Dobra, jest już po 2 w nocy. Jutro szkola. Chodzmy spac – zauwazyl Michael po czym spojrzał na chlopakow.
Oni kiwnęli glowami i spojrzeli na mnie.
- Sluszne spostrzezenie Mike. Spijcie gdzie chcecie – spojrzałam na nich z uśmiechem i wyszlam na gore.
Sciagnelam spodnie i ubrałam luźne legginsy po czym zdjelam koszulke i biustonosz i ubrałam na siebie bardzo szeroka koszulke z napisem „Fuck logic”.
Po czym polozylam się na lozku.
Zamknelam oczy i zaczelam powoli odplywac do krainy Morfeusza kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju.
Spojrzalam na wysoka postac.
- Alex, pozajmowali nam kanape i fotel, wiec moglibyśmy spac z toba? – blondyn spojrzał na mnie, po czym ja spojrzałam na mulata i niego.
Usmiechnelam się delikatnie i odkryłam lozko.
Chlopaki niepewnie podeszli.
Calum polozyl się na skraju, ja na srodku a Luke na prawym boku.
- Cal, spadniesz zaraz. Chodz tu –usmiechnelam się delikatnie a ten, przyblizyl się i przytulil do moich plecow.
Luke podniosl mnie delikatnie i polozyl moja glowe na jego torsie, usmeichnelam się szerzej.

- Dobranoc slodziaki –zasmialam się delikatnie i zasnelam w pare minut.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdzial II

Od razu  po lekcjach chwycilam torbe, pozegnalam sie z chlopakami i pobieglam czem predzej do domu, omijajac tak dobrze znane mi miejsca w ktorych przebywalam z rodzicami.
Stanelam przed drzwiami do domu, rozpielam torbe i zaczelam w niej grzebac szukajac za kluczami do domu. Jeszcze mi tego brakuje, zebym nie mogla znalesc klucza!
Znalazlam go na samym spodzie torby, wyciagnelam go i wlozylam do dziurki na klucz.
Przekrecilam szybko i weszlam do domu, zamykajac za soba drzwi. Zostawilam kurtke i buty w przedsionku i wyjelam odkurzacz.
Ekstremalne porzadki czas zaczac - pomyslalam.
Sprzatalam jak jeszcze nikt nigdy, zeby zdazyc zanim przyjda.

***

Po 2 godzinach sprzatania, rozejrzalam sie. 
- Jest dobrze, jest naprawde dobrze - usmiechnelam sie szeroko.
Spojrzalam na swoje ubrania, byly cale w kurzu! 
Zaczelam wychodzic po schodach na gore, kiedy uslyszalam dzwonek do drzwi.
- Otwarte! - krzyknelam i wybieglam na gore, czem predzej przebralam sie w spodnie z dziurami i przetarciami i za duza koszulke z napisem "Blink-182". Zbieglam na dol i spojrzalam na chlopakow ktorzy, chyba juz poczuli sie jak w domu.
Dwoch bylo w kuchni, a dwoch bylo w salonie. Spojrzalam na nich.
- Chlopaki, do salonu, raz, raz - usmiechnela sie do nich i weszla do salonu po czym podeszla do szafki z ksiazkami. - To.. czego sie pierwsze uczymy? - spojrzala na chlopakow.
- Jakoś Algebra mi nie lezy. Moglibysmy od niej zacząć? Jutro kartkowka - odpowiedzial mi blondyn.
Kiwnelam glowa i siegnelam na najwyzsza polke po ksiazke do Algebry i usiadlam obok Luke'a.
- Hej, lubisz Blink-182 – zauwazyl Cal.
- No tak. Lubie –usmiechnelam się delikatnie.
- Myslalem, ze dziewczyny nie przepadają za tym zespolem – spojrzał na mnie Michael.
- Bo nie lubia, ale mnie interesują – usmiechnelam się i skierowalam wzrok na ksiazke.
Zaczelam mu tlumaczyc rzeczy które on mi wskazywal.
I tak minely jakies 7 godzin. Na ciaglym uczeniu sie.
Najpierw Luke, pozniej Calum, nastepnie Michael a po nim Ashton.
Do niego najgorzej nauka wchodzila. Ale udalo nam sie.
- Jestescie moze glodni? -usmiechnelam sie delikatnie i wstalam.
Wszyscy odruchowo kiwneli glowami.
- Moze zamowimy Pizze? - wtracil Calum.
- Zapiszcie ile pizz chcecie i z czym a ja wam zamowie - poszla do kuchni po telefon stacjonarny.
Po chwili wrocilam z telefonem w reku i chwycilam kartke, zamowilam wszystko po czym odlozylam telefon i usiadlam na swoim miejscu.
- Najchetniej polozylabym się, ale ze jesteście moimi gośćmi, to nie przystoi tak po prostu isc – zasmialam się cicho.
Spojrzalam na zegarek.
- Chlopaki, zostajecie u mnie na noc. Nie puszczam was dzisiaj do domu - spojrzała na nich, usmiechnela się delikatnie.
- Jak dla mnie to super – zasmial się Ashton po czym wstal i rozejrzał się.
- Może urządzimy mala impreze? – zaproponowal Michael również wstając i podchodząc do wiezy stereo. 
- Czemu nie? – usmiechnelam się delikatnie i podeszłam do szafki z alkoholami.
Luke przybiegl do nas ucieszony.
- Alex, ja nie wiedziałem, ze masz instrumenty w domu – usmeichnal się szeroko.
- Wchodziliscie do innych pokoi? – spojrzała na nich lekko zirytowana.
- Znaczy, bo były otwarte no to zajrzeliśmy - spojrzal na Calum'a po czym wrocil wzrokiem na mnie.
- Dobra. Chodzcie. Oprowadze was, zebym pozniej nie musiala duzo tlumaczyc -westchnela glosno, spojrzalam na nich, po czym zaczelam chodzic po pokojach i tlumaczyc im rozne rzeczy, po czym weszlam do swojego pokoju.
- Takze ten, to jest moj pokoj - rozejrzalam sie po nim i spostrzeglam otwarta szafke z bielizna.
- Calkiem ladny- spojrzalam na niego, po czym on spojrzal na otwarta szafke - No to chlopaki, wychodzimy.
Spojrzalam na nich i zauwazylam, ze Luke, patrzy w strone mojej bielizny. 
Zarumienilam sie delikatnie i usiadlam na lozku.
Po chwili uslyszalam jak ktos uderza w bebny, gra na gitarze i.. i to nie jednej! 
Zeszlam na dol, i weszlam do pokoju z instrumentami. Nie ma nic.
Spojrzalam na chlopakow grajacych na MOICH instrumentach w salonie.
Oparlam sie o framuge i czekalam az mnie zauwaza.
Luke zaczal spiewac, uderzyl mnie jego mocny glos, spojrzalam na niego.
Wygladal tak swobodnie, wygladal.. Slodko.
Spojrzalam na Ashton'a ktory gral na bembnie. 
Usmiechnelam sie delikatnie i podeszlam do nich.
Stanelam pomiedzy Luke'm a Calum'em.
- Kto wam pozwolil wziasc instrumenty? -szepnelam Luke'owi do ucha, po czym cmoknelam go w policzek - ale grajcie dalej -zasmialam sie cichutko.
Chlopak usmiechnal się słodko i zaczal spiewac, przy czym ja nalalam sobie wina do kieliszkow, im tak samo i polozylam się na kanapie.
Usmiechnieta, zaczelam powoli pic sluchajac jak chłopaki graja i spiewaja.
Spojrzalam na nich.
- Dobra, ej, przerwa, teraz ja – zasmialam się cicho i wstałam odkladajac kieliszek.
Odlozyli wszystkie instrumenty, po czym podeszłam do pianina które stało pod oknem.
Zaczelam grac „Ordinary People”, po czym weszłam ze spiewem.
Zamknelam oczy i pozwoliłam, żeby muzyka mnie ponosila.
„’Cause we’re just ordinary people!
We don’t know, which way to go!”
Po skonczonym utworze, wstalam i chwycilam swój kieliszek.

- Za wino i muzyke które upiekszaja ten szary swiat – wzniozlam kieliszek niczym Daenerys Tagaryen z „ Gry o Tron” – I za was chłopaki. Znam was ledwie dzień, ale jesteście najlepsi – usiadłam pomiędzy nich i usmiechnelam się delikatnie.

- My tez cie nie znamy jakos strasznie dobrze, ale już cie pokochaliśmy – usmeichnal się Michael.

- Dzieki chłopaki. Kiedys was przedstawie rodzicom – zasmiala się delikatnie i upila lyk wina.

- W ogole to gdzie oni sa? – Ashton spojrzał na mnie a ja posmutniałam.

- Odpoczywaja –usmiechnelam się delikatnie, weschnelam i napilam się więcej niż chciałam, po czym zasnelam na ramieniu ktoregos z nich, nawet nie pamiętam którego.



sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdzial I

Obudzilam sie jak zwykle o szostej rano, nie musze nawet patrzec na zegarek bo wiem, ze jest szosta.
Nie wiem dlaczego, nie wiem jak, moj zegar biologiczny chodzi jak chce.
Nawet nie mam zamiaru nic z tym robic bo bardzo, ale to bardzo mi sie to podoba.
Przynajmniej nie spozniam sie do szkoly. Taki plus.
Szkola jest calkiem fajnym doswiadczeniem.
Poznajesz nowych ludzi, zdobywasz nowe wiadomosci, doswiadczenie.
Nie wiem dlaczego ludzie tak bardzo nienawidza szkoly.
Szkola jest super na swoj sposob.
Wzruszylam ramionami i usiadlam na lozku, przeciagnelam sie, przetarlam oczy i spojrzalam na zegarek.
5:43. Wow, dzisiaj cos wczesniej. Wstalam powoli i podeszlam do szafy, otworzylam ja i przewertowalam wzrokiem. Westchnelam cicho.
- Trzeba by sie bylo w niedalekiej przyszlosci przejsc do sklepu - spojrzalam na biala koszulke z cwiekami, chwycilam ja, czarne spodnie z szarymi pionowymi paskami i czarne skarpetki, rzucilam to wszystko na lozko, po czym zaczelam sie ubierac. Rozejrzalam sie. Lzy nalecialy mi do oczu.
- Dlaczego tu musi byc tak cicho? -szepnelam i chwycilam swoja torbe, zeszlam na dol i weszlam do sypialni rodzicow.
Pusto. Pusto tak juz od czterech lat. Przejechalam reka po zakurzonej poscieli. Pare łez spadlo na szare od kurzu poduszki.
- Wez sie w garsc Alex. Musisz sie jakos ogarnac. Przeciez dawalas sobie rady przez tyle czasu. Dasz rade - jeknelam do samej siebie po czym wyszlam z sypialni. zrobilam sobie moje ulubione platki sniadaniowe, zjadlam szybko, ubralam buty i wyszlam na zewnatrz. Sprawdzilam zegarek. 6:10.
Westchnelam i poszlam ta sama droga co zawsze, ale w polowie, skrecilam do lasku.
Usiadlam pod jednym z drzew. Zamknelam oczy, zaczelam oddychac glosno.
Myslalam o tych wszystkich latach, o tym.. Ze trzeba zaplacic za wode!
Grr.. Nienawidze zycia doroslych ludzi.
Wstalam i poszlam szybciej do szkoly nie zwazajac na nic.
Weszlam do srodka po czym podeszlam do swojej szafki.
Wzielam z niej potrzebne rzeczy i spojrzalam w lusterko, poprawilam makijaz i zamknelam drzwiczki.
Spojrzalam na swoj, stary juz, telefon i napisalam wiadomosc do swojej najlepszej przyjaciolki - Jade.
" Jadeee, gdzie jestes? Zaraz lekcje:p" - wyslalam, schowalam telefon i poszlam do klasy zatloczonym korytarzem.
Weszlam do klasy po czym spostrzeglam nowa twarz siedzaca na miejscu mojej przyjaciolki.
Podeszlam do swojej lawki i polozylam na niej swoja torbe.
- Hej, jestes tutaj nowy? Bo tak sie sklada, ze to moja lawka - spojrzalam na niego siadajac na swoim miejscu.
- Pani Alden prosila, zebym usiadl z toba i nadrobil zaleglosci. Ta w ogole to jestem Ashton - usmiechnal sie delikatnie i podal mi reke.
Zawachalam sie i podalam mu swoja po czym uscisnelam jego.
Ten dzien zapowiadal sie naprawde dziwnie.
Chwile pozniej przeszywajacy na wskros dzwiek dzwonka szkolnego, przeszyl gwar uczniow.
Wszyscy umilkli a po chwili do klasy weszla Pani Alden.
Niewysoka blondynka przy kosci, od czasu do czasu ubierala okulary, ale tylko kiedy miala cos przeczytac.
Twarz miala surowa ale lubilam ja. Pani Alden potrafila byc bardzo mila, ale tylko dla tych co sie uczyli.
Nie popuszczala nikomu. Uczyla ona Jezyka Angielskiego. Ah jezyki ojczyste. Sa takie ciekawe. Codziennie dowiadujesz sie czegos innego.
Wracajac do lekcji. Nauczycielka usiadla i otworzyla dziennik. Zaczela czytac.
Zatrzymala sie przy mnie.
- Alex Harrison? -rozejrzala sie po sali, napotykajac moje spojrzenie, usmiechnela sie prawie niezauwazalnie - Milo, ze juz jestes. Mam nadzieje, ze masz wszytko nadrobione - teraz jej usmiech stal sie coraz bardziej zauwazalny.
- Tak, prosze Pani - kiwnelam glowa i wrocilam do szukania nastepnej lekcji w podreczniku.
- Widze, ze masz fory u nauczycieli -spojrzal na mnie z lobuzerskim usmieszkiem.
- Nie mam forow, tylko po prostu mnie lubia, bo lubie sie uczyc nowych rzeczy - usmiechnela sie do niego delikatnie, otworzyla zeszyt i zaczelam notowac.
- Mlodziezy, mamy nowego kolege w klasie. Przywitajcie sie. Klaso, to Ashton Irwin. Bedzie chodzil do waszej klasy - nauczycielka oznajmila wszystkim tak glosno, ze najprawdopodobnie klasa obok tez to uslyszala.

***
Przez reszte dnia w szkole rozmyslalam o Jade.
Gdzie jest, co robi, jak sie czuje i najwazniejsze, dlaczego nie przyszla do szkoly?
Po lekcjach, wychodzac z klasy rozmawialam z tym nowym.. Ashtonem? Tak. Chyba tak.
Umówilismy sie dzisiaj, ze przyjdzie do mnie kolo szesnastej i przerobimy to, co robilismy gdy go nie bylo.
O nie. Przyjdzie do mnie? Do tego calego syfu ktory nie byl sprzatany przez miesiac?
Lepiej szybko to wyjasnie.
Spojrzalam za chlopakiem ktory podszedl do trzech innych chlopakow.
Podeszlam do niego i delikatnie dotknelam jego ramienia, po czym chlopak odwrocil gwaltownie glowe w moja strone.
- O, czesc Alex.Od razu cie przedstawie. Alex, to Luke - wskazal na najprawdopodobniej najmlodszego z wszystkich chlopakow- Michael, ale my mowimy na niego Mike - Wskazal na fioletowowłosego - I Calum ale mowimy mu Cal - usmiechnal sie wskazujac na ostatniego.
- Czesc wam - usmiechnelam sie delikatnie i spojrzalam na Ash'a. - Ashton, w sprawie naszej nauki, mysle, ze byloby lepiej, zebysmy sie uczyli u ciebie - powiedziala delikatnie
- To nie jest najlepszy pomysl. Tam nie ma warunkow do nauki - podrapal sie po karku.
- No dobra, to.. Niech bedzie u mnie - usmiechnela sie delikatnie. - Nie zapomnij ksiazek i widzimy sie o 16.
- Jestes wielka -usmiechnal sie szeroko.
- Uczysz go? Znaczy.. Bo my tez jestesmy nowi i nie ogarniamy troche materiału.. - zaczał Luke po czym mu przerwalam.
- Tak, tez mozecie przyjsc, tez wam cos moge wytlumaczyc. Czyli, wszyscy na szesnasta? - zasmiala sie cicho.
- Jeej, jestes boska! - wykrzykneli wszyscy po czym poczulam, ze zaczynaja mnie podnosic.
Zaczelam sie smiac delikatnie.
Czulam, ze znowu jestem potrzebna. Jakie to piekne uczucie.

wtorek, 22 kwietnia 2014